piątek, 31 lipca 2015

Świat rozsypał się w drobny pył c.d

Przed siebie, przed siebie, przed siebie. Gdy idę jest jakby trochę łatwiej, ale co krok uderza mnie jakieś wspomnienie. I każde zdaje się wyrywać kawałek ciała. Na tyle mały, żebym przeżył i na tyle duży, że piekielnie boli. Nie ma czegoś takiego jak złe chwile i dobre chwile. Wszystkie sprawiają ból tylko niektóre mniejszy, inne większy. Przełączam kolejne utwory na playliscie, próbując odnaleźć trochę ukojenia w muzyce. Kocham muzykę. Nie jeden raz wyciągała mnie chociaż na chwilę, na czas trwania utworu, ponad przestrzeń i pokazywała nowe perspektywy. Nie tym razem. Teraz pomaga mi jedynie iść przed siebie. To wszystko na co mnie teraz stać. Potężny ścisk w gardle i żołądku dodatkowo utrudnia sprawę. Co z tego, że mam świadomość iż to silna reakcja stresowa. Nie panuję nad tym.
W pociągu wciąż czytam o antydepresantach i rozpaczliwie chwytam nadziei, że przyniosą ukojenie.
Z tamtego dnia pamiętam jeszcze tylko, że w domu wyrzuciłem z siebie, co mi się stało i poszedłem do pokoju. Chciałem krzyczeć i płakać, ale nie potrafiłem. Napady lęku, ciągłe napięcie. Czasami na chwilę ustępowało, żeby za moment uderzyć ze zdwojoną siłą. Zwijam się kłębek, rozpaczliwie ściskając narzutę łóżka lub dywan i napierając wszystkimi mięśniami od wewnątrz, staram się uwolnić. Jak z potrzasku.
Umówiłem się z przyjacielem. Rozmawiamy, a ja się nie oszczędzam. Piję jedno piwo za drugim. W moim przypadku alkohol przynosi ukojenie. Zwłaszcza w połączeniu z rozmową. Przynajmniej teraz.
Noc nie jest łatwa. Co chwila budzę się w nerwach to znowu zasypiam. Za parę godzin czeka mnie kolejny dzień pracy...

Drogi Czytelniku, moja dobra rada. Weź urlop na żądanie, a najlepiej idź do lekarza po L4. To męczarnia, a wśród ludzi na prawdę ciężko wytrzymać. Potrzebny Ci chociaż tydzień urlopu. Do ludzi lepiej wyjść po południu, bo z doświadczenia wiem, że to poranki są najtrudniejsze. Jeśli wkręcisz się w odpowiednie towarzystwo, wytrzymasz również wieczór. To kolejny punkt kulminacyjny. Skoro tu jesteś i chcesz przetrwać, musisz zdać sobie najpierw sprawę z kilku rzeczy. Twój nastrój będzie trochę jak sinusoida, lecz dużą część czasu będziesz znajdował się w zagłębieniu. Momentami dotkniesz góry, ale szybko spadniesz. Będziesz czuł, że nie możesz wytrzymać i musisz coś z tym wszystkim zrobić. Najlepiej wywrócić całe życie do góry nogami. Teraz musisz przede wszystkim przetrwać. W takim stanie nie zmienisz niczego w swoim życiu. W dodatku, jeśli za bardzo będziesz się starał, zepsujesz jeszcze więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz